sobota, 31 października 2009

Refleksje nad systemem sportu polskiego (2)

Piszę do Ministerstwa Sportu, do Komisji Kultury Fizycznej w Sejmie, do konkretnych posłów i nikt nie reaguje na wyliczane mankamenty w systemie k. f. i sportu w czasie kiedy już nowy minister zapowiedział, że kończy się praca nad nową ustawą. Jestem kompetentnym fachowcem ( odsyłam do napisanego swojego profilu), nie chcę żadnych pieniędzy, chcę tylko, aby w nowej ustawie było samo dobro, aby nie marnowały się pieniądze i aby jak w Szwecji czy Finlandii sport uprawiało 40% dzieci i młodzieży ( także dorosłych i emerytów) , a nie jak w Polsce 6%. To dotyczy nas wszystkich. Może ktoś z państwa znajdzie ten bloog i za
cznie o tym pisać. Serdecznie zapraszam!!! Marek Szczepkowski

11 komentarzy:

  1. Próbuję znaleźć ludzi zainteresowanych aktualnym systemem sportu polskiego, który przez swoje mankamenty, uniemożliwia młodym ludziom, uprawianie sportu. Staram się pisać o tym w różnych miejscach, licząc że ktoś zgłosi swoje spostrzeżenia. Ostatnio pisałem na forum klubu Kondycja<33- Onet.pl Ludzie oraz na blogu marekszczepkowski.blog.Onet.pl System. Proszę o komentarz lub mail marekszczepkowski37@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. O systemie sportu polskiego trzeba myśleć całościowo. Jak to rozumiem? Otóż młodych ludzi związanych z nauką w szkole jest około 9 mil., studentów nie całe 2 mil w różnych typach uczelni państwowych i prywatnych. Cała ta piękna grupa, to potencjalni kandydaci na osoby zainteresowane wysiłkiem fizycznym dla zdrowia, zabawy, radości z sukcesu sportowego w wymiarze amatorskim lub wyczynowym. Mała liczba tych, popularnie zwanych, sportowców zdecyduje się na zawodowstwo. Tę liczbę ludzi akceptujących różne formy ruchu, poszerzyć trzeba o osoby w wieku starszym, które sport traktują jako formę towarzyszącą ich wolnemu od obowiązków zawodowych, czasowi.Jeżdżą konno, grają w tenisa, golfa, siatkówkę, piłkę nożną, pływają turystycznie kajakiem, chodzą w góry itd.Jest to olbrzymia, a będzie z czasem jeszcze większa, liczba. Każda z tych grup, powinna znaleźć swoje miejsce, w systemie sportu polskiego. Sport szkolny, uczelniany, osiedlowy, powiatowy, wojewódzki, w klubach, stowarzyszeniach, ogniskach i innych formach organizacyjnych, powinien być oparty o skodyfikowanych w ustawie o sporcie, zasadach. Niektóre formy, jak sport szkolny, powinny być w całości opłacane z pieniędzy podatników, inne częściowo,a jeszcze inne traktowane komercyjnie jednak z przesłaniem, że aktywność fizyczna społeczeństwa służy jego zdrowiu psychofizycznemu. Taki model sportu polskiego musi być zaakceptowany w Sejmie i przez wiele lat doskonalony by stać się skutecznym narzędziem w osiąganiu pozytywnych wartości, które idea sportu dla wszystkich, niesie w historii cywilizacji. W naszym kraju jest to ciągle sprawa do załatwienia. Szkoda przede wszystkim tych 9 mil. naszych dzieci i wnuków. Sport powinien ich bronić przed narkotykami, otyłością, nikotynizmem, pijaństwem, a uczyć zespołowego działania, szacunku dla pokonanego, systematyczności i dawać radość z rywalizacji i ewentualnego zwycięstwa. Trzeba zmusić parlament, aby opracowując nową ustawę, umożliwił Polakom dyskusję nad jej treścią i nakazał Ministerstwu Sportu i Turystyki, szybkie wprowadzenie w życie jej nowych, lepszych, europejskich, mam nadzieję- postanowień. Zachęcam do rozmowy.Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powstał nowy ruch polityczny pod auspicjami i przywództwem Janusza Palikota. To bardzo ważne dla Polski. Ze wszystkimi 15 postulatami będę się utożsamiał. Główną jednak zaporą przed strasznym PIS-em, pozostanie Platforma Obywatelska. Będę głosował na Polskę Nowoczesną tylko dlatego, że mam pewność, iż wejdzie ona w koalicję z PO.
    Osobiście jestem zainteresowany tym, aby PN była za rozwojem skutecznego systemu kultury fizycznej. Skutecznego t.j. takiego, w którym czynnych zwolenników aktywności fizycznej dla zdrowia, będzie nie 6%, a 40 jak w krajach skandynawskich. Nasze polskie dzieci sport muszą uprawiać za darmo by nie zabijać nudy dopalaczami, piwem, papierosami, wódką i bandytyzmem. Czy to znaczy, że nie ma wartościowej młodzieży? Nie. Jako nauczyciel akademicki mam na co dzień przyjemność obcować z ambitnymi i bardzo pracowitymi ludźmi. Nie wielu z nich, ze względów finansowych, może przeznaczyć swój czas na uprawianie sportu. Co znamienne, bardzo mała grupka studentów wychowania fizycznego, decyduje się na zaawansowane uprawianie sportu. Świadomie nie piszę, zawodowe uprawianie sportu. Rywalizacja naszych zawodowców ze światową czołówką jest praktycznie symboliczna. Ciężko sobie wyobrazić, aby 38-milionowy naród mógł mniej od nas zdobywać medalowych miejsc w rywalizacji międzynarodowej. A ta właśnie klasyfikacja jest rzeczywistym probierzem aktywności fizycznej naszego społeczeństwa. Innym dowodem, bardziej tragicznym, jest stan zdrowia Polaków.
    Te dwa fakty wystarczą, aby o sporcie dla wszystkich, o tragicznym poziomie wychowania fizycznego w naszych szkołach ( patrz rezultaty kontroli NIK ), mówił każdy polityk, każda partia, stowarzyszenie czy ruch społeczny.
    Rozumiem, że w szkicu programowym Pana Posła Palikota, nie może być mowy o wszystkich elementach życia publicznego, lecz właśnie dlatego, jako fachowiec w sprawach systemu, szeroko rozumianej kultury fizycznej, już dziś, w dniu powstawania nowego ruch politycznego, upominam się o poczesne miejsce w zestawie spraw do załatwienia, dla tej problematyki. Przyczyną nie są medale, choć rozumiem ich wielkie, społeczne znaczenie, ale przede wszystkim, konieczność wielopokoleniowej pracy, nad nieodzownymi, pozytywnymi zmianami w stanie zdrowia psychofizycznego, całego naszego Narodu. To praca nad radością i satysfakcją z życia, to podstawa ewentualnego dobrobytu. " Ruch " musi myśleć o tym już w dniu powstawania. Wykorzystajmy wszystkie szanse całościowego systemu kultury fizycznej. Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozwoliłem sobie, w poprzednich dwóch notatkach, zainteresować Pana sprawą systemu polskiej kultury fizycznej oraz racją stanu prezentowaną dość licznymi, pozytywnymi zachowaniami, oficerów WP przed 1989 rokiem. Oczywiście byłbym bardzo naiwny gdybym oczekiwał na reakcję Pana, ale jeśli jest tysiące zwolenników Pana Ruchu, to może stworzyłem okazję, aby ujawnili się ci, którzy, zainteresowani rządzeniem w ogóle, potrafią zdefiniować swoją specjalność i odważą się przećwiczyć rozmowę z potencjalnym wyborcą. Nic z tych rzeczy. Nikt z Pana Ruchu nie chce rozmawiać o szeroko pojętej kulturze fizycznej i socjologiczno-historycznych problemach, uczciwych żołnierzy Wojska Polskiego. Oczywiście, jeden w tą jeden w tamtą, nie ważne, ale stracił Pan już 3 głosy. Ponadto przeczytałem, że pisze Pan o tym Tusku jak kopie piłkę w gabinecie. I teraz wiem dlaczego nikt nie ma czasu w Pana Ruchu, zajmować się przypomnianymi wyżej problemami. Trzeba o pierdołach pisać książki, obnażać swoją nielojalność wobec tych, którzy wprowadzili Pana do polityki. Myślę, że progu gabinetu PREMIERA POLSKI, nigdy Pan już nie przekroczy. Naprawdę żal mi Pana. Byłem pewny, że się Pan Polsce przyda. I Panu Premierowi Tuskowi . Mimo wszystko życzę powodzenia . Z poważaniem Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo nie pójdę głosować...!
    Trwa kampania wyborcza do Sejmu. Tysiące ludzi partyjnych i bezpartyjnych twierdzi, że nadaje się do stanowienia prawa, którym będzie posługiwało się w codziennym życiu, miliony Polaków. Ciekawe czy ci wszyscy nasi rodacy, pamiętają o tej podstawowej pracy, którą będą mieli do wykonania za pieniądze podatnika. Masa bubli prawnych, ciągłe nowelizacje, czasami dwie ustawy regulujące te same problemy, ale przy konieczności zagłębienia się w szczegóły, często sprawy trzeba kierować do sądów, by ustalić kto ma rację. Tak więc stanowienie prawa zamiast ułatwiać, utrudnia życie. Wniosek stąd prosty: "jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz". Najczęściej, niestety, treścią tego przysłowia, nie przejmują się potencjalni kandydaci na polityków. Kasa, splendory, popularność, "parcie na szkło", możliwość "ustawienia się" na dłużej", a nie profesjonalna służba określonej sprawie, to zasadniczy powód kandydowania na posła, senatora, radnego. Oczywiście są wspaniali ludzie oddani swej pracy i chwała im za to. Przecież rzeczywiście Polska się buduje i zmienia na lepsze. O co więc chodzi może ktoś zapytać? Chodzi o debatę. Wydaje się, że nic nowego, a jednak. Wojna o rozmowę między przywódcami partii, czy głównymi szefami ministerstw ciągle trwa. Małe są szanse, aby do poważnych rozmów w ciągu miesiąca doszło. Tymczasem o edukacji, rolnictwie, o prawach dziecka, o prawach obywatelskich, o funkcjonowaniu sądów, o ochronie środowiska, o systemie sportu polskiego, o turystyce, o rekreacji i promocji zdrowia bez operacji i lekarstw, o kulturze można mówić, debatować przed wyborami bez udziału D. Tuska i J. Kaczyńskiego. Ludzie dziś zawodowo związani z wymienionymi i nie określonymi wyżej dziedzinami życia społecznego, ale centralnie, regionalnie i powiatowo odpowiedzialnymi za ich funkcjonowanie, mają szanse i obowiązek zdać sprawę ze swej pracy przed obywatelami. Pracowali przez 4 lata za ich pieniądze. Czemu więc milczą zamiast stanąć przed kamerami i powiedzieć, przekonać, że ponownie powinni kierować swoimi elementami całości. Powinni się cieszyć, ze główni aktorzy zostawiają im miejsce. Tymczasem ONI milczą zadowoleni chyba, że mają swoje miejsca na listach, które zapewniają reelekcję? Ja jeden z milionów wyborców, na pewno nie zagłosuję na tych, którzy mimo indagacji, pytań i argumentów, będąc w Sejmie odpowiedzialnymi za tę sferę życia społecznego, nigdy nie odpowiedzieli jak sobie wyobrażają dalszą swoją pracę, nad bardziej niż dotąd dostępnym systemem szeroko pojętej kultury fizycznej. Ograniczenia nie mogą być niwelowane wyłącznie przez PREMIERA. Gdzie są za duże pieniądze pracujący ludzie z polskich związków sportowych, gdzie zawodowo odpowiedzialni urzędnicy wszystkich szczebli administracji i samorządów , także ci z list wyborczych? Gdzie tysiące nauczycieli w.f., którzy poza obowiązkiem prowadzenia zajęć nic nie robią, aby ich uczniowie czas wolny przeznaczali na sport powszechny i rekreację fizyczną? Ci nauczyciele mówią: nam za to nie płacą. I to jest właśnie luka w systemie. Powinni temu zaradzić w przyszłości, wybierani dziś kandydaci. Ich wśród wyborców nie ma, nie mogę zapytać co zrobili i co zamierzają uczynić, aby tę przykładową lukę zniwelować. Po co mam więc iść na wybory? Mam być, ja wyborca aktywny, a oni, ci wybierani, bierni, pewni swego, prawie aroganccy bo nie zdający relacji ze swej pracy zawodowej mimo wolnego miejsca w mediach? Dlaczego system kultury fizycznej, w bliskich nam państwach UE, jest bardziej przyjazny i dostępny ludziom? Dlaczego tych systemów się nie naśladuje, a indywidualne inspiracje są olewane. Nie chodzi oczywiście o osobiste satysfakcje, ale o odpowiedź publiczną na pytanie co dalej z systemem bo na efekty przyjdzie czekać nie jedną, a więcej kadencji. Kiedyś więc ktoś musi zacząć, aby następca mógł powiedzieć: właśnie o połowę spadła nam liczba dzieci z krzywymi kręgosłupami. Kandydaci: co WY na to? Bo nie pójdę głosować!!! Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiejsze refleksje muszą oczywiście dotyczyć jedynego, niestety, przypadku dopingu na zimowych igrzyskach olimpijskich w 2010 roku.Ten przypadek dotyczy Polki K. Marek. Jeden senator Person zachował się przyzwoicie i profesjonalnie, nie odsądzając dziewczyny od czci i wiary. Winni są jej mocodawcy, prezes Tajner, lekarze, działacze grzejący się w ewentualnej sławie sportowca i wyczekujący profitów! Tak jak w piłce nożnej nieustępliwa mafia, popierana przez Europę i całą, sportową finansjerę świata. Wynik za wszelką cenę bo forsa za reklamy, za telewizję, za miliony sprzedanych biletów na stadiony, których koszt budowy, musi się zwrócić, najlepiej szybko. Wynik za cenę zdrowia sportowego wyrobnika to forsa dla firm farmaceutycznych, dla producentów sprzętu sportowego, dla milionów ludzi zatrudnionych przy, szeroko rozumianym, sporcie. Sport już w starożytnej Olimpii, miał swoje aspekty zawodowstwa. Od 1896 roku, to zawodowstwo przechodziło swoje różne fazy. Przez dziesiątki lat, kłamliwie mówiło się o amatorstwie. Wyniki na poziomie granic możliwości człowieka, zmusiły świat do przyznania, że zawodowstwa nie da się ukryć. I to było ważnym momentem zwrotnym. Ale ciągle brakuje odważnego żeby powiedzieć, iż konsekwencją zawodowstwa, będzie doping. Wspomaganie organizmu będzie narastać wraz z rozwojem wiedzy o psychofizjologicznych cechach organizmu ludzkiego. Tego nie da się zatrzymać, a skutków wspomagania nigdy, sprawiedliwie nie da się zidentyfikować. Jaki stąd wniosek? Świat musi dojrzeć do tego, żeby podjąć decyzję o odejściu od dzisiejszego sytemu rywalizacji sportowej. Dla ludzi decydujących się na wspomaganie i sport, muszą być oddzielne imprezy, osobny system zawodów sportowych. Każdy ma prawo wyboru i sam decyduje o swoim życiu. Jednak rywalizacji jednych i drugich na tej samej arenie nie można dłużej tolerować. To niesprawiedliwe, nie uczciwe w stosunku do młodych ludzi, których fascynuje radość z uprawiania wybranej dyscypliny sportowej dla rywalizacji, dla piękna zwycięstwa i porażki, dla doskonalenia swych umiejętności w ramach swoich, przyrodzonych i wyćwiczonych możliwości. Zawodowstwo ze wspomaganiem nie daje szansy rywalizacji uprawiającym sport bez zastrzyków, odżywek, sterydów itd. Nowym systemem rozgrywek sportowych, osobno dla zawodowców i amatorów, dajmy szansę wszystkim. Oczywiście zawodowy sport, swoimi pieniędzmi musi wspomagać system sportu amatorskiego bo ten będzie jego bazą, a do sportu powszechnego musi dopłacać podatnik. O różnorodnych względach powinności podatnika do sport powszechnego, nie będę teraz pisał. ponownie zachęcam do wypowiadania się na temat systemu sportu polskiego lub na temat systemu sportu światowego. Obie sprawy dotyczą nas wszystkich. Marek
    To napisałem kiedyś. Zacytowanie tego tekstu jest mi potrzebne do konfrontacji z treścią rozmowy z prof. Z. Dziubińskim z GW-24-25.09.2011. Czy to możliwe, aby PZPN, systemowo skazywał Polskę na kibicowskie uprawianie piłki nożnej. Im polska młodzież do niczego nie będzie potrzebna bo kupią sobie reprezentację i będą mówić „pozwólcie nam działać”. Czegoś obrzydliwszego nie można już wymyśleć. ONI uwalniają się od wszelkiej odpowiedzialności za wynik sportowy i za zdrowie polskich dzieci. IM „Orliki” Panie Premierze, do niczego nie będą potrzebne. Jak by tak myśleli w Stalowej Woli, to nie było by Pana, Panie Lato. Jak wam wszystkim nie wstyd- dla kasy sprzedajecie marzenia waszych dzieci i wnuków. Starość i forsa odbiera wam rozum.
    Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspomnienie o Rektorze Edmundzie Kosmanie.

    Rektor doc. Dr Edmund Kosman

    Sześć W najgorszych, stalinowskich czasach Pan Edmund Kosman pełnił tę funkcję na Bielanach. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie to w pierwszym zamyśle Marszałka J. Piłsudskiego, uczelnia wojskowa. Wielu oficerów sumiennie, z wyobraźnią dotyczącą przyszłości, pracowało nad kształtem procesu dydaktycznego oraz infrastruktury koniecznej dla jego realizacji. Tak, w telegraficznym skrócie można by zrekapitulować czasy pierwszych, przedwojennych lat narodzin Akademii Wychowania Fizycznego w Stolicy. Później straszne lata okupacji niemieckiej i wprawdzie względnej, ale jednak wolności po właśnie wyzwoleniu w 1945 roku. Dla mego pokolenia jak i pokolenia Pana Rektora czas bez nazistów był czasem wolności. ON, syn mistrza napraw taboru kolejowego w Pruszkowie, członek Polskiej Partii Socjalistycznej, sportowiec gimnastyk (legendarna stójka na najwyższym punkcie AWF ), przez 25 lat prezes Polskiego Związku Gimnastycznego, wiceprzewodniczący GKKFiT, dyrektor Instytutu Sportu,kierownik Zakładu Organizacji i Zarządzania, dla mnie był promotorem moich prac magisterskiej i doktorskiej. Jestem jedynym Jego doktorem mimo, że Pan Rektor Kosman pierwszy w Polsce, w prakseologii T. Kotarbińskiego, dostrzegł perspektywę dalszego rozwoju, szeroko rozumianej kultury fizycznej. Oczywiście jak przeczytają to „uczeni w piśmie” różni fachowcy, zapewne się oburzą twierdząc, że przednimi nikt nie miał prawa zrobić czegokolwiek wspaniałego dla kultury fizycznej.Z Rektorem łączy mnie także, trwająca całe życie praca nad docieraniem do tysięcy ludzi z ofertą różnorodnych form ruchu dla potęgowania, pomnażania zdrowia. Te tysiące ludzi uprawiających sport , w strukturach organizacyjnych,którymi przyszło nam kierować, to najwspanialsza legitymacja do stwierdzenia, że nasze życie zawodowe było i jest satysfakcjonujące. Radość dzieci, młodzieży i osób starszych ze sportowej rywalizacji, z wysiłku fizycznego podczas uprawiania turystyki kwalifikowanej, radość ze zwycięstw i smutek z porażek to największa nagroda dla nauczyciela i organizatora zamierzeń sportowo-rekreacyjnych. A kiedy dodamy do tego satysfakcję z przekazywania swych doświadczeń i wiedzy studentom, przyszłym nauczycielom wychowania fizycznego i sportu,to satysfakcja jest tym większa. Dobrze byłoby mieć jeszcze przekonanie, że tym naszym następcom będzie towarzyszyła pasja przy realizacji podstawowych wartości naszego zawodu. Wszystkie te najlepsze zasady organizacji i zarządzania sportem i rekreacją dla tysięcy ludzi to życie i pasja rektora Edmunda Kosmana. Wszystko co robiłem przez 57 lat dla tych zasad,zawdzięczam mojemu Promotorowi, jego wiedzy, pasji, a przede wszystkim przekonaniu,że wszystko co mówił było wynikiem wielkiego doświadczenia, które poparte wiedzą, służyło kolejnym pokoleniom Polaków. I więcej służy do dziś, bo teoria organizacji i zarządzania wprowadzona do praktyki sportu i rekreacji przez rektora Edmunda Kosmana, spełnia właśnie w XXI wieku zasadniczą rolę w propagowaniu konieczności stosowania różnych form ruchu dla poprawy stanu zdrowia współczesnych społeczeństw. I na tym właśnie polega wielkość Edmunda Kosmana. Płk w st.spocz. Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tragiczne w skutkach…
    Tragiczne w skutkach jest niedbalstwo polskich władz sportowych w opracowywaniu ustaw dotyczących systemu sportu polskiego. Ciągle 6% uprawiających sport, plasuje nas Polaków na końcu europejskich statystyk. Przy 40% Finów nasz wynik jest przerażający. Tragiczne skutki to katastrofalne dane dotyczące stanu zdrowia, szczególnie dzieci i młodzieży. Jedną z głównych przyczyn jest niski poziom zajęć wychowania fizycznego w polskim szkolnictwie. Zainteresowanych odsyłam do publikowanych w Internecie wyników kontroli przeprowadzonej przez NIK. Lektura mówi sama za siebie. Ze smutnego doświadczenia nauczyciela akademickiego wiem, że studenci wielu szkół wyższych o specjalności wychowanie fizyczne, turystyka czy rekreacja, po otrzymaniu uprawnień nauczycielskich, bez entuzjazmu wykonują swoje pedagogiczne obowiązki. Mówi o tym również kontrola NIK. Na tym tle sprawiedliwość nakazuje oddać szacunek tej grupie wychowawców, którzy z poświęceniem, niestety koniecznym w tym zawodzie, starają się zaszczepić uczniom i studentom przekonanie, że nawyk aktywności fizycznej dla zdrowia psychofizycznego, powinien towarzyszyć im przez całe życie. Bez tego przekonania i jej praktycznej realizacji, życie staje się uboższe, mniej radosne, a świat pozbawiony niezidentyfikowanego ,przez zawinioną absencję, piękna. Dlaczego piszę o winie leżącej w jakości aktów prawnych? Z ostatniej rozmowy z Panem Ministrem Sportu (i nie tylko) wiem, że do każdego „Orlika” planuje się 1000 złotych dla animatora zajęć na tych obiektach. Jeśli „Orlików” będzie 1500, to łatwo obliczyć, że te honoraria będą kosztowały 1,5 miliona zł. Wydaje się więc, że to powinny być dobrze wydane pieniądze. Tymczasem brak skutecznej kontroli pracy i jej efektów, zatrudnionych tam osób, prowadzi do marnowania tych pieniędzy. Znam „Orliki” na których przez całą zimę zapalane było światło, pełne oświetlenie, a ani razu, w ciągu prawie 2 miesięcy, nie widziałem ani jednego ćwiczącego. Boiskiem opiekuje się szkoła, w dużej dzielnicy 15 min. od centrum Warszawy. W gminie, 100 km od Warszawy, piękna hala i wielofunkcyjne boisko, ze sztuczną trawą, przez całe wakacje nikt nie zaproponował żadnych zajęć, rozgrywek czy pokazów nowych, atrakcyjnych form, aktywnego fizycznie, zagospodarowania czasu wolnego. Znam dokładnie miejscowości gdzie, za kolosalne pieniądze zbudowano tor saneczkowy, a przez wiele lat nie było kilkuset zł. na opłacenie płacy instruktora, który miał uprawnienia i był nauczycielem wf, w jednej z miejscowych szkół. W powiatowym mieście jest piękny, nowy obiekt, z halą i basenem, ale nie ma żadnej sekcji piłki ręcznej, koszykówki czy pływania. Urzędnicy odpowiadają, że to nie ich sprawa i że taką działalnością, powinni (chyba) zająć się nauczyciele wf. Ci z kolei odpowiadają, że im płacą za prowadzenie zajęć. A obiekty stoją puste, a dzieci i młodzież przy piwie i na dyskotekach przy wódce i w zażyłości z dilerami. Jestem zdecydowanym zwolennikiem osobnego ministerstwa sportu i turystyki, ale jak ta dziedzina była w Ministerstwie Edukacji, to wiadomo było do kogo mieć pretensje. Teraz trzeba stworzyć takie mechanizmy prawne, aby określały kto odpowiada za brak systemu sportu polskiego, w którym za marnotrawstwo pieniędzy w pustych, nowych (i starych), obiektach sportowych, odpowiada konkretny człowiek w samorządach i w polskich związkach sportowych. Brak systemowych rozwiązań organizacji dyscyplin i konkurencji , dotyczących wszystkich szczebli samorządów terytorialnych, właśnie w polskich związkach, to przyczyna pustych obiektów i braku milionów młodych ludzi, zainteresowanych sportową aktywnością. A bez tych milionów nie będzie medali. Oczywiście będą pozytywne przypadki, szczęście talenty, ale sukcesy nie będą emanacją systemowej powszechności. W smutnym efekcie nasze dzieci, wnuki i emeryci nie poznają radości, nie zyskają zdrowia płynącej z aktywności sportowo- rekreacyjnej. A o turystyce kwalifikowanej, nie będą mieli zielonego pojęcia. I to jest właśnie tragiczne w skutkach! Marek Szczepkowski

    OdpowiedzUsuń
  11. Co życie Jezusa Chrystusa oznacza dla ciebie

    Jeśli Jezus Chrystus powstał z martwych, udowadniając, że jest Bogiem, to żyje dzisiaj. Pragnie czegoś więcej niż czci - pragnie dać się poznać i wejść w nasze życie. Jezus powiedział: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Apokalipsa 3:20).

    Nieżyjący już Carl Gustav Jung powiedział: „Główną neurozą naszych czasów jest pustka”. Każdy z nas ma zakorzenioną w sobie tęsknotę za tym, by nasze życie miało znaczenie i głębię. Jezus ma dla nas życie, które jest znaczące i obfite, które przychodzi przez relację z Nim samym. On powiedział: „Ja przyszedłem, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (Ewangelia Jana 10:10).

    Ponieważ Jezus umarł na krzyżu, biorąc na siebie cały grzech ludzkości, teraz oferuje nam przebaczenie, akceptację i prawdziwą przyjaźń.

    W tym momencie możesz otworzyć przed Jezusem Chrystusem drzwi twojego życia. Możesz zwrócić się do Niego słowami w rodzaju: „Jezu, dziękuję Ci, że umarłeś na krzyżu za moje grzechy. Proszę, byś mi przebaczył i abyś teraz wszedł w moje życie. Dziękuję, że oferujesz mi swoją przyjaźń”.

    OdpowiedzUsuń