Przeżyć 61 lat i nie odnotować żadnego osobistego, ani ogólnospołecznego sukcesu, to straszna trauma. Taki efekt ciągłej, bezkompromisowej walki o akceptację większości, której praktycznie, nigdy nie udało się uzyskać, może faktycznie doprowadzić człowieka do zaburzeń psychicznych. Piszę o Jarosławie Kaczyńskim. Od dziesiątków lat, same porażki. Nie będę ich wyliczał chronologicznie, bo zajęłoby to zbyt dużo uwagi ewentualnych czytelników. Zaczęło się od braku akceptacji pracy obu panów, przez Lecha Wałęsę. Powie ktoś, że to marny argument, bo prymitywizm tamtej prezydentury i jej otoczenia, był gołym okiem widoczny. Tak, ale to wynik demokracji, o którą ci panowie tak intensywnie, podobno walczyli. Trzeba było pracować nad zmianą postaw Polaków w takich warunkach, w tym konkretnym czasie i w tym miejscu, a nie obrażać się na rezultaty demokracji. Panu Jarosławowi, jak widać, stan zagniewanej duszy, pozostał do dziś. Po 4.07.2010 roku, identyczny brak zadowolenia z wyników demokracji, pozostał. Gorzej, właściwie przeprowadzone wybory, zostały, przez tego biednego, chorego na absolutną władzę człowieka, po prostu oplute. To już jest groźne nie tylko dla p. Jarosława, ale dla Polski i Polaków. Gorzej, bo to co spotkało tego człowieka: bezsensowna śmierć brata i w tym samym czasie śmiertelna choroba Matki, a prawie natychmiast "śmiertelna" porażka wyborcza, odmieniłoby w 61 roku życia, każdego, zdrowego psychicznie człowieka. A tu nic. Jeszcze straszniej!! Można siebie, trochę można rodzinę, ale nie można NARODU, narażać w świecie, na opinię grupowych psychopatów. Zbyt mocno, uzależnieni jesteśmy od, po prostu, pieniędzy innych nacji, aby stwarzać wrażenie graniczące z pewnością, że Polska i Polacy to "dziki kraj", któremu nie można ufać, który jest mało odpowiedzialny i nie będzie w przyszłości oddawał innym, dziś pożyczanych pieniędzy. A to już nie jest sprawa osobista, to sprawa naszych dzieci i wnuków. To sprawa wiarygodności Polski w świecie, Polski przyszłości. Współczuję biednemu człowiekowi, ale zmuszony jestem eliminować Go z przestrzeni politycznej. Pro publico bono..
Dlaczego mam się dziwić. Jest Pan inteligentnym analitykiem. Faktom się nie zaprzecza bo to kompromitacja. Pójdę za Pana tokiem myślenia chociaż nie odnosi się Pan do najważniejszych myśli ( i faktów ) zasygnalizowanych w mojej korespondencji.
Generalnie. Nie interesują mnie ustroje. Interesuje mnie liczba Polaków uczestniczących w szeroko pojętej kulturze fizycznej na każdym etapie wtajemniczenia. Od tej liczby zależy (m.in.) i zdrowie społeczeństwa i liczba medali!!
Ilu uprawiało sport: u nas 6% a w Szwecji 40% . Ale było 2 razy tyle medali . Służę tabelami statystycznymi.
Szanowny Panie Redaktorze!
W załączeniu prześlę Panu treść mojej korespondencji z Panem Sławomirem Krasuckim, w której usiłuję namówić MSiT do zainspirowania środków masowej informacji / szczególnie prasy bo ta zostaje do wglądu /, aby podjąć publiczną rozmowę o dalszych losach systemu sportu polskiego. Mam odpowiedz Pani Jakubiak, że Komisja czeka na „materiał” z MSiT. Odpowiedz znajdzie Pan w e-mailu p. S. Krasuckiego. Na stronach MSiT można znaleźć szczegółowo opracowane dokumenty lecz trudno oczekiwać, aby w gminach i powiatach znano ich zawartość, a nauczyciele i działacze samorządowi chcieli pokonywać ich zawiłości. Proszę samemu spróbować. Dostępne i powszechne kluby sportowe to podstawowe miejsce do uprawiania sportu na każdym poziomie. Uczestnictwo w organizowanych przez te kluby zajęciach nie powinno nastręczać na początku pytania: za ile?
To, niestety, „przepędza” z „podstawówki” sportowej, tysiące młodych dziewcząt i chłopców. Niech podatnicy w redakcyjnej rozmowie zadecydują czy ich dzieciom należy się powszechnie dostępny klub sportowy .MSiT pisze, że dziennikarze nie chcą takiej dyskusji . Nie mogę w to uwierzyć. Minione 20 lat pokazuje, że musi minąć jeszcze raz tyle /oby/, aby polskie
rodziny mogły płacić na funkcjonowanie w większości , prywatnych klubów sportowych. Tylko sieć dostępnych klubów
może emanować dalszymi, prostymi i zrozumiałymi elementami /na dziś/ polskiego systemu sportowego.
Z poważaniem Marek Szczepkowski
Dlaczego nie można dyskutować publicznie, w telewizji, w prasie i.t.d. na temat organizacji sportu w Polsce.Poprzedni system wielosekcyjnych klubów wspieranych z budżetów MON, policji, związków zawodowych ,Ministerstwa Oświaty i.t.p., przynosił Polsce około 20 medali olimpijskich. Dzisiejszy ledwo 10. A minister obrony narodowej Niemiec gratuluje 760 etatowym wojskowym sportowcom ponad połowy zdobytych przez całą reprezentację medali. Im nie przeszkadza kapitalizm, a nasi zlikwidowali wojskowe ośrodki sportowe oszczędzając na jeden, zbędny czołg. Pani Jakubiak odpisała mi, że Ona czeka, aż Minister Sportu się wypowie. A kolejne młode pokolenia Polaków mają coraz mniej możliwości uprawiania sportu. Potrzebna jest publiczna debata.
Pragnę pisać o systemie sportu polskiego przede wszystkim dlatego, że opracowywana jest przez Sejm nowa ustawa o sporcie. Przewodniczącym podkomisji jest p. poseł Wontor. Swoimi meilami do MSiT, do Sejmu, do redakcji Gazety Wyborczej usiłowałem namówić adresatów do dyskusji nad tym ważnym szczególnie dla polskiej młodzieży, problemem. Zbyt mała dostępność wystarczającej liczby klubów sportowych, także konieczność często wysokich opłat, nie sprzyja masowemu uprawianiu sportu przez dzieci. Uczniowskie kluby sportowe nie mają pieniędzy na działalność. Wokół jeszcze nie zniszczonych i nowych obiektów sportowych nie ma dobrze przygotowanych osób, które w sposób trwały będą się zajmowały organizacją cyklicznych zamierzeń sportowo-rekreacyjnych pozwalających selekcjonować talenty do następnych etapów sławy sportowej. Pozbawienie Polaków takiej możliwości, w porównaniu z innymi, mniejszymi narodami zapędza młodzież do palenia, picia i narkomanii, do braku zajęcia, stania pod blokami, a w konsekwencji do bandytyzmu. Połowa medali olimpijskich to tylko końcowy, przykry, ale nie najważniejszy efekt tej złej organizacji sportu polskiego. Nie musi być tak jak było ale powinno być skutecznie. Co inni myślą na ten temat? Napiszcie. Może ktoś nas zobaczy. Marek Szczepkowski.
Dlaczego mam się dziwić. Jest Pan inteligentnym analitykiem. Faktom się nie zaprzecza bo to kompromitacja. Pójdę za Pana tokiem myślenia chociaż nie odnosi się Pan do najważniejszych myśli ( i faktów ) zasygnalizowanych w mojej korespondencji.
Generalnie. Nie interesują mnie ustroje. Interesuje mnie liczba Polaków uczestniczących w szeroko pojętej kulturze fizycznej na każdym etapie wtajemniczenia. Od tej liczby zależy (m.in.) i zdrowie społeczeństwa i liczba medali!!
Ilu uprawiało sport: u nas 6% a w Szwecji 40% . Ale było 2 razy tyle medali . Służę tabelami statystycznymi.
Szanowny Panie Sławomirze !
Dlaczego mam się dziwić. Jest Pan inteligentnym analitykiem. Faktom się nie zaprzecza bo to kompromitacja. Pójdę za Pana tokiem myślenia chociaż nie odnosi się Pan do najważniejszych myśli ( i faktów ) zasygnalizowanych w mojej korespondencji.
Generalnie. Nie interesują mnie ustroje. Interesuje mnie liczba Polaków uczestniczących w szeroko pojętej kulturze fizycznej na każdym etapie wtajemniczenia. Od tej liczby zależy (m.in.) i zdrowie społeczeństwa i liczba medali!!
Ilu uprawiało sport: u nas 6% a w Szwecji 40% . Ale było 2 razy tyle medali . Służę tabelami statystycznymi.
Szanowny Panie Redaktorze!
W załączeniu prześlę Panu treść mojej korespondencji z Panem Sławomirem Krasuckim, w której usiłuję namówić MSiT do zainspirowania środków masowej informacji / szczególnie prasy bo ta zostaje do wglądu /, aby podjąć publiczną rozmowę o dalszych losach systemu sportu polskiego. Mam odpowiedz Pani Jakubiak, że Komisja czeka na „materiał” z MSiT. Odpowiedz znajdzie Pan w e-mailu p. S. Krasuckiego. Na stronach MSiT można znaleźć szczegółowo opracowane dokumenty lecz trudno oczekiwać, aby w gminach i powiatach znano ich zawartość, a nauczyciele i działacze samorządowi chcieli pokonywać ich zawiłości. Proszę samemu spróbować. Dostępne i powszechne kluby sportowe to podstawowe miejsce do uprawiania sportu na każdym poziomie. Uczestnictwo w organizowanych przez te kluby zajęciach nie powinno nastręczać na początku pytania: za ile?
To, niestety, „przepędza” z „podstawówki” sportowej, tysiące młodych dziewcząt i chłopców. Niech podatnicy w redakcyjnej rozmowie zadecydują czy ich dzieciom należy się powszechnie dostępny klub sportowy .MSiT pisze, że dziennikarze nie chcą takiej dyskusji . Nie mogę w to uwierzyć. Minione 20 lat pokazuje, że musi minąć jeszcze raz tyle /oby/, aby polskie
rodziny mogły płacić na funkcjonowanie w większości , prywatnych klubów sportowych. Tylko sieć dostępnych klubów
może emanować dalszymi, prostymi i zrozumiałymi elementami /na dziś/ polskiego systemu sportowego.
Z poważaniem Marek Szczepkowski
Dlaczego nie można dyskutować publicznie, w telewizji, w prasie i.t.d. na temat organizacji sportu w Polsce.Poprzedni system wielosekcyjnych klubów wspieranych z budżetów MON, policji, związków zawodowych ,Ministerstwa Oświaty i.t.p., przynosił Polsce około 20 medali olimpijskich. Dzisiejszy ledwo 10. A minister obrony narodowej Niemiec gratuluje 760 etatowym wojskowym sportowcom ponad połowy zdobytych przez całą reprezentację medali. Im nie przeszkadza kapitalizm, a nasi zlikwidowali wojskowe ośrodki sportowe oszczędzając na jeden, zbędny czołg. Pani Jakubiak odpisała mi, że Ona czeka, aż Minister Sportu się wypowie. A kolejne młode pokolenia Polaków mają coraz mniej możliwości uprawiania sportu. Potrzebna jest publiczna debata.
Szanowny Panie Redaktorze!
W załączeniu prześlę Panu treść mojej korespondencji z Panem Sławomirem Krasuckim, w której usiłuję namówić MSiT do zainspirowania środków masowej informacji / szczególnie prasy bo ta zostaje do wglądu /, aby podjąć publiczną rozmowę o dalszych losach systemu sportu polskiego. Mam odpowiedz Pani Jakubiak, że Komisja czeka na „materiał” z MSiT. Odpowiedz znajdzie Pan w e-mailu p. S. Krasuckiego. Na stronach MSiT można znaleźć szczegółowo opracowane dokumenty lecz trudno oczekiwać, aby w gminach i powiatach znano ich zawartość, a nauczyciele i działacze samorządowi chcieli pokonywać ich zawiłości. Proszę samemu spróbować. Dostępne i powszechne kluby sportowe to podstawowe miejsce do uprawiania sportu na każdym poziomie. Uczestnictwo w organizowanych przez te kluby zajęciach nie powinno nastręczać na początku pytania: za ile?
To, niestety, „przepędza” z „podstawówki” sportowej, tysiące młodych dziewcząt i chłopców. Niech podatnicy w redakcyjnej rozmowie zadecydują czy ich dzieciom należy się powszechnie dostępny klub sportowy .MSiT pisze, że dziennikarze nie chcą takiej dyskusji . Nie mogę w to uwierzyć. Minione 20 lat pokazuje, że musi minąć jeszcze raz tyle /oby/, aby polskie
rodziny mogły płacić na funkcjonowanie w większości , prywatnych klubów sportowych. Tylko sieć dostępnych klubów
może emanować dalszymi, prostymi i zrozumiałymi elementami /na dziś/ polskiego systemu sportowego.
Z poważaniem Marek Szczepkowski
Dlaczego nie można dyskutować publicznie, w telewizji, w prasie i.t.d. na temat organizacji sportu w Polsce.Poprzedni system wielosekcyjnych klubów wspieranych z budżetów MON, policji, związków zawodowych ,Ministerstwa Oświaty i.t.p., przynosił Polsce około 20 medali olimpijskich. Dzisiejszy ledwo 10. A minister obrony narodowej Niemiec gratuluje 760 etatowym wojskowym sportowcom ponad połowy zdobytych przez całą reprezentację medali. Im nie przeszkadza kapitalizm, a nasi zlikwidowali wojskowe ośrodki sportowe oszczędzając na jeden, zbędny czołg. Pani Jakubiak odpisała mi, że Ona czeka, aż Minister Sportu się wypowie. A kolejne młode pokolenia Polaków mają coraz mniej możliwości uprawiania sportu. Potrzebna jest publiczna debata.
Pragnę pisać o systemie sportu polskiego przede wszystkim dlatego, że opracowywana jest przez Sejm nowa ustawa o sporcie. Przewodniczącym podkomisji jest p. poseł Wontor. Swoimi meilami do MSiT, do Sejmu, do redakcji Gazety Wyborczej usiłowałem namówić adresatów do dyskusji nad tym ważnym szczególnie dla polskiej młodzieży, problemem. Zbyt mała dostępność wystarczającej liczby klubów sportowych, także konieczność często wysokich opłat, nie sprzyja masowemu uprawianiu sportu przez dzieci. Uczniowskie kluby sportowe nie mają pieniędzy na działalność. Wokół jeszcze nie zniszczonych i nowych obiektów sportowych nie ma dobrze przygotowanych osób, które w sposób trwały będą się zajmowały organizacją cyklicznych zamierzeń sportowo-rekreacyjnych pozwalających selekcjonować talenty do następnych etapów sławy sportowej. Pozbawienie Polaków takiej możliwości, w porównaniu z innymi, mniejszymi narodami zapędza młodzież do palenia, picia i narkomanii, do braku zajęcia, stania pod blokami, a w konsekwencji do bandytyzmu. Połowa medali olimpijskich to tylko końcowy, przykry, ale nie najważniejszy efekt tej złej organizacji sportu polskiego. Nie musi być tak jak było ale powinno być skutecznie. Co inni myślą na ten temat? Napiszcie. Może ktoś nas zobaczy. Marek Szczepkowski.